wtorek, 26 marca 2013

kuszenie

natłok myśli, zdarzeń mnie przerósł... i znów wróciła wizja pewnej oferty i to kuszenie... a może by tak?? bilans zysków i strat niestety nie byłby w tym wypadku korzystny dla żadnej ze stron... nie pamiętam ile razy mówiłam NIE świadomie odpychając to czego pragnęłam... tylko czego sie balam?? czy tego że prędzej czy później ta historia wyjdzie na światło dzienne?? sama nie wiem:( tym razem nie będę czekać aż znów zapukasz do mych drzwi - znajdę Cię....

poniedziałek, 25 marca 2013

niedziela, 17 marca 2013

mimo

mimo pracowitego weekendu czuje się zrelaksowana. odpoczęła od wydarzeń piątkowych. i niestety dzisiaj musiała pomyśleć o tym cholernym poniedziałku i powrocie do pracy. do miejsca gdzie już nie czuję się dobrze. no może za wyjątkiem 211 gdzie ma ochotę uciec zawsze gdy jest jej źle. przygotowała ten cholerny zakres czynności. i mimo że ma swojego kierownika, została kierownikiem na 12.
czeka ją walka, walka z kimś lub czymś z czym nie da się spokojnie walczyć. wie że od 15.03 przekraczając próg tego pokoju będzie ją czekać osiem godzin w oczekiwaniu na cud jakim jest magiczna godzina 15.30 kiedy pozbędzie się intruza.
z coraz większa trudnością gryzie się w język, mówi to co myśli i nie przebiera w słowach ani środkach... wkurzenie osiągnęło swoje apogeum... w końcu! musiało minąć całe sześć miesięcy żeby to do niej dotarło, no ale jak to mówią lepiej późno niż wcale. nad jednym musi jeszcze popracować - jej asertywność nadal kuleje :/
mimo tych wydarzeń jest silniejsza. nie pierwszy raz życie dało jej w kość. wie jak smakuje kiedy ktoś karze ja za to że pracuje, zna gorycz porażki, zna cholerny ból...


mimo wszystko odnajduje w tym wszystkim sens...


mimo wszystko idzie dalej i wierzy...  wierzy w ludzi, w moc przyjaźni, miłość...



wtorek, 12 marca 2013

bo...

jeden z tych dni kiedy kładę się spać z uśmiechem na ustach. moje wnętrze przepełnia spokój... Jest mi dobrze :) wtulam twarz w mięciutka poduszkę i odpływam... Panna Steele jest mi tak bliska. tak rozmarzyłam się, pozostawiłam szarą rzeczywistość gdzieś za zamkniętymi drzwiami - kiedyś do niej wrócę...  ale teraz czuję się bezpieczniej. bo przecież zawsze gdzieś czeka ktoś - teraz to czuję i wiem. bo przecież tak niewiele potrzeba żeby szczęśliwym być...a wszystko jest w zasięgu dłoni. Wystarczy chcieć i pokonać w sobie ten cholerny tłumiący chęć działania strach...

Anna Jantar - Żeby szczęśliwym być




niedziela, 10 marca 2013

Panna Steele...

"50 twarzy Greya" nie ciągnęło mnie by ją przeczytać ale skoro nadarzyła się okazja to czemu nie. Pierwsze strony totalnie mnie nie interesowały ale im dalej tym... no cóż robiło mi się gorąco :) lektura okazała się zajebistą odskocznią od problemów dnia codziennego. Jak to niewiele trzeba żeby obudzić demony spokojnie drzemiące w moim ciele... jeszcze większym zaskoczeniem okazało się to ze cholernie tęsknię za takim Christianem Greyem w moim życiu... za kimś kto tak jak on potrafił by wyzwolić moje uczucia moje pragnienia. cholera bez owijania w bawełnę marzy mi się taki seks :)) nawet ten waniliowy ;) spontaniczność, namiętność zero planowania, sprawdzonych scenariuszy... tak by mgiełka erotyzmu i podniecenia towarzyszyła o każdej porze dnia i nocy. Odezwało się we mnie to coś co pragnęłam w sobie zagłuszyć, coś czemu nie pozwałam wyjść na światło dzienne... cholerny głód miłości... coś przed czym nie chce już uciekać, coś co jest i czemu należy wyjść naprzeciw. zamknąć za sobą przeszłość i żyć. Brać od życia to co się słusznie należy i w końcu zacząć walczyć o swoje. o swoje szczęście!!
przez 600 stron przemknęłam lotem błyskawicy głodna drugiej części, którą już w połowie pożarłam.... a przede mną  jeszcze trzecia...
Im bardziej zagłębia się w lekturę tym bardziej stwierdza jak wiele łączy ją z panną Steele... Jest tak samo nieustępliwa jak ona... zawsze chce wiedzieć więcej niż powinna.  Stąpa po kruchym lodzie wiedząc że może czasami stracić więcej niż zyskać, mimo to ze ślepym uporem brnie nadal. I ufa swojej intuicji bezgranicznie. Chciałaby wierzyć że ona zawsze ma rację. Dla osoby która kocha bezgraniczna miłością jest w stanie zrobić wszystko... I dlatego zawsze życie daje jej kopa... Oby historia, która coraz bardziej ją wciąga miała happy end. Podświadomość mówi jej że tak będzie... Oby...
Erotyzm, pragnienia, seks to nie wszystko czym wciąga ją ta książka. Intryguje ją coraz bardziej Christian... Cóż skrywa jego przeszłość i co wpłynęło w taki sposób na to kim jest... na ile uczucia jakimi darzy Pannę Steele go zmienią - o ile to jest ogóle możliwe?? czy dla niej zrezygnuje z wszystkim tych cholernych dodatków?? na jakie ustępstwa pójdzie??
wiem już że na lekturze drugiej części nie skończę - nie lubię pozostawiać czegoś w takim zawieszeniu...

cholera jak ja tego pragnę :/

środa, 6 marca 2013

nic dodać nic ująć

Boże daj mi cierpliwość... bo jak mi dasz siłę to komuś ....

o ile łatwiej by było gdyby to nie była rodzina - odwrócić się na pięcie i odejść...
a tak cóż mi pozostało?? skrócić drogę - czy dalej znosić ich wredności i wyrzuty??

I to by było tyle na dziś...

wtorek, 5 marca 2013

!! !!

Krzyk którego nikt nie slyszy
Łzy których nikt nie widzi...
Bezsilność i bezradność wobec sprawiedliwości tego świata...
Zlość której wyładowanie wraca do mnie ze zdwojoną siłą
I racja przyznana temu kto jej nie ma...
I hate!!!!

sobota, 2 marca 2013

Promyczek

Miło zacząć dzień od podróży pociàgiem w towarzystwie starszej Pani. Nie byłoby w tym nic miłego gdyby nie jej charakterystyczny ubiór. Pani lat blisko 70...  ubrana w róże i fiolety. Do tego makijaż i czerwone paznokcie. Na pierwszy rzut oka ciut mnie to śmieszyło ale wniosła troszkę ożywienia do tego sennego przedziału ;) normalnie promyczek a ile energii od niej biło. Było w niej tyle radości że człowiek sam się uśmiechał... Oczywiście towarzyszył owej Pani mężczyzna, ale nie wzbudzał takiego zainteresowania.
Pojawiło się też słoneczko;) Brakowało mi tych promyczków słońca. Od razu człowiek czuje się lepiej :) niby nic a ładuje akumulatorki ;) po minionym tygodniu bardzo tego potrzebowałam... I proszę jest:)  ogólnie odpoczęłam i zrelaksowałam się dzisiaj:) i nic że sobota i musiałam o 7 wstać. Zawsze pobyt na uczelni sprawia że odpoczywam- może to jest moje miejsce na ziemii - mój raj?? Pomyśleć że jeszcze chwilkę temu chciałam to wszystko rzucić i nie kończyć. W pewnym stopniu to że tam dalej jestem to nie moja zasługa. Koniec końców złapałam trochę optymizmu co nie było łatwe... Nadal czuję się zmęczona tą ciągłą bieganiną praca dom i tak w kółko. Czas złapać troszkę dystansu do tego co się dokoła mnie dzieje. ostatnie dni pokazały mi że sobie z tym wszystkim nie radzę. Ranię innych chociaż nie chcę. Później jest mi przykro ale wypowiedzianych słów cofnąć już nie mogę...i to chyba boli najbardziej... :(
Kolejny zjazd dopiero w maju... Troszkę szkoda:( Lubię tych ludzi i tą atmosferę...